Dziewczyna w czerwonej pelerynie - Sarah Blakley-Cartwright

6 Comments

Każdy z nas zna historię Czerwonego Kapturka, która nie raz była inspiracją dla wielu twórców filmowych. Tak było i w tym przypadku, ponieważ ta powieść powstała w oparciu o scenariusz Davida Lesliego Johnsona. Nie oglądałam filmu dlatego z dużą ciekawością zabrałam się za tę pozycję.

Daggorhorn od wielu lat jest nękane przez Wilka - olbrzymią bestię, dla której mieszkańcy każdej pełni księżyca poświęcają swoje zwierzęta, aby powstrzymać go od zabijania ich i ich dzieci. W Daggorgorn mieszka Valerie ze swoją rodziną - uroczą i uwielbianą przez wszystkich Lucie, niezadowoloną z życia matką i ojcem, który lubi sobie wypić. Pewnego dnia spokojne i ułożone życie Valerie rozpada się jak domek z kart - do miasta powraca chłopak z jej dzieciństwa, Lucie zostaje zamordowana przez bestię i okazuje się, że Valerie jest już komuś obiecana jako przyszła małżonka.

Pierwszą rzeczą na jaką zwróciłam uwagę był styl autorki - niby łatwy i poprawny, jednak było w nim coś takiego, co trochę mnie irytowało. Sama nie wiem co to było - może nadużywanie przez autorkę porównań? Porównania są bardzo na miejscu, jeśli nie pojawiają się prawie na każdej stronie. Niektóre były tak bezsensowne, że łapałam się za głowę. Dla przykładu "...lecz najroślejszy ze żniwiarzy wszedł między nich z nagim torsem i ramionami pofałdowanymi jak kalafiory". Czy tylko mnie to tak gryzie? Czy tylko ja nie potrafię wyobrazić sobie mężczyzny z ramionami jak kalafiory? Narracja również nie wzbudziła mojego zachwytu - trzecioosobowa, jednak opisująca zachowania zbyt wielu osób, które wcale mnie nie interesowały.

Przechodząc do bohaterów, nie wzbudzili oni we mnie żadnej sympatii, współczucia, nie identyfikowałam się z żadnym z nich. Główna bohaterka irytowała mnie swoim zachowaniem, tym co mówiła lub myślała. Jej rozterki sercowe (oczywiście pojawił się trójkąt miłosny, jakżeby inaczej) zupełnie mnie nie interesowały, wręcz bawiły. Jedyną w miarę ciekawą postacią był tutaj Wilk, którego mieszkańcy Daggorhorn próbują okiełznać. Jedynie jego tożsamość podtrzymywała w tej książce napięcie.

Według mnie była to marna próba opowiedzenia na nowo historii o Czerwonym Kapturku i Wilku. Przez większość książki po prostu błądziłam po tekście wzrokiem, nie mogąc skupić się na tym co czytałam. Po dłuższym czasie w końcu udało mi się dotrzeć do końca, który wydawał mi się odrobinę wymuszony, jednak w miarę satysfakcjonujący. Myślę jednak, że książka zniechęciła mnie do siebie tak, że wątpię, abym sięgnęła po film.


You may also like

6 komentarzy:

  1. Nie wiem jaka byłaby moja opinia o tej książce po przeczytaniu, ale nie skreślam tego tytułu mimo twojej recenzji, czasem podobają mi się naprawdę dziwne rzeczy :)
    blog Przygody-Mileny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. każdy lubi co innego, więc kto wie, może tobie akurat przypadnie do gustu :)

      Usuń
  2. Według mnie takie książki są słabe i zgadzam się z Twoją opinią! :)
    http://wonderfuul-adventure.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuu widzę niezbyt pozytywna recenzja ;// Chyba nie będę czytać tej ksiązki..

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi chyba ta książka też nie przypadła do gustu
    Mój Blog

    Mogę prosić o kliknięcia? Pozdrawiam!
    KLIK1

    KLIK2

    OdpowiedzUsuń